Jakiś czas temu (a może już całkiem dawno), wspominałam na blogu, że moje sumienie dręczy pewna popruta poduszka, leżąca na kanapie. W uszytej przeze mnie, dobre kilka lat wcześniej, poszewce zepsuł się (bardzo nieudolnie wówczas wszyty) zamek błyskawiczny. Poszewki nie dało się zapiąć i wymagała albo naprawy, tj. wszycia nowego zamka, albo wymiany na nową. Materiał, z którego ją uszyłam, gryzł mnie już tak bardzo w oczy (podobnie, jak trzech pozostałych, jeszcze całych), że czekałam tylko na odpowiedni moment, żeby w końcu móc go zedrzeć i wyrzucić do kosza. Nie mogłam jednak zrobić tego od razu, bo na wymianę czekały również zasłony, a przecież nie będę dopasowywać zasłon do poduszek – tylko odwrotnie, prawda?
Zasłony w końcu wymieniłam, a po kilku tygodniach (miesiącach?) rozważań nad tym, jaki materiał najbardziej pasowałby do kanapy, ścian, zasłon, ogólnie – otoczenia i, szczególnie, mojej wizji – dokonałam wyboru odpowiednich tkanin. Miało być naturalnie i spokojnie, tak, żeby sam widok koił nerwy, ale nie nudno. Trochę klasycznie, a trochę eko – jednym słowem: len. Tkaniny, na które się zdecydowałam, pochodzą z kolekcji Linen sklepu Dekoria.pl. Jedna z nich – oliwkowa w duże kwiaty to czysty len, natomiast druga, w kolorze „naturalnym” (tudzież beżowym), jest mieszanką lnu i bawełny.
Potrzebowałam w sumie poszewek na cztery poduszki: dwie prostokątne i dwie kwadratowe. Prostokątne, zwykłe, gładkie poszewki uszyłam niemal błyskawicznie z materiału w kwiaty, co jednak poprzedzone było długotrwałym procesem wyboru możliwie najlepszego układu wzorów na tkaninie po każdej stronie poduszki;-)
Na kwadratowe poszewki przeznaczyłam tkaninę beżową, ale żeby nie było zbyt nudno – wierzchnią część „splisowałam” układając materiał w fałdy i przeszywając je po wierzchu. Dzięki temu na poduszce coś się dzieje, a ja miałam zajęcie na kolejne kilka wieczorów!
Jak tym razem poradziłam sobie z zamkami? Nie było łatwo. Do oliwkowych poduszek przez pomyłkę przyniosłam ze sklepu zamki kryte – mimo, że prosiłam sprzedawcę o zwykłe i na takie byłam przygotowana psychicznie. Zauważyłam to niestety dopiero zabierając się do ich wszycia, a ponieważ nastawiłam się już na szycie „normalnych” zamków, ukrytych pod dwoma zakładkami, tak też wszyłam te nieszczęsne zamki. W porównaniu do poszewek sprzed kilku lat – wyszło oczywiście znacznie lepiej, tylko trochę bez sensu. I nie na tyle źle, żeby pruć i wszywać je od nowa…
W beżowych poduszkach z zakładkami również planowałam wszyć zwykłe zamki, ukryte w szwach bocznych. I nawet próbowałam to zrobić – z bardzo kiepskim rezultatem. Pliski na przedniej stronie poduszki na tyle usztywniły materiał, że zamek po wszyciu był całkowicie na wierzchu, a mające go kryć zakładki – sterczały prostopadle do niego. W związku z tym, pogodziłam się z koniecznością ponownego zastosowania zamków krytych. Wszystko ładnie sprułam i wszyłam zamki w dolne szwy poszewek – tym razem już w sposób im właściwy, tak, żeby rzeczywiście były prawie niewidoczne.
Jak widać, nie osiągnęłam jeszcze mistrzostwa w szyciu poduszek, chyba będę musiała głębiej przestudiować temat. Zwłaszcza w zakresie doboru odpowiedniego zapięcia do danej poszewki;-)
Najważniejsze jednak, że kącik wypoczynkowy emanuje spokojem i zachęca do relaksu! Inna sprawa, że na ten relaks trzeba najpierw znaleźć czas, a następnie jeszcze pozbierać porozrzucane w okolicy zabawki…
Odkąd, prawie 10 lat temu, kupiłam w pewnym dużym, znanym sklepie meblowym…
18 października 2017Naprawdę fajnie jest czasem poszyć sobie kwadraty. Ciach, ciach i gotowe (prawie) – bez mierzenia…
18 stycznia 2017
Emilia | 22nd sie 17
Witam, czy mogłabym prosić o jakiś namiar aukcję na której kupiła Pani piankę na siedzisko do korytarza ? nie jestem pewna czy dokonam dobrego wyboru. Z góry dziękuję i pozdrawiam 🙂
Na okrętkę | 18th paź 17
Witam, bardzo przepraszam, że tak późno odpowiadam, ale może jeszcze się przyda – kupowałam piankę/gąbkę tapicerską „T20” u sprzedawcy „piankowa”. Pozdrawiam i życzę udanego szycia!